Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego niektóre rzeczy są
droższe, a inne tańsze?
Oczywiście często jest to związane z rozmaitymi marżami
rozmaitych pośredników, zazwyczaj mówi się też, że wyższa cena oznacza wyższą
jakość. Oczywiście, ale jest jeszcze jeden element, o którym często się
zapomina: zewnętrzne koszty produktów.
Gdy kupujesz tani produkt, tak naprawdę nie pokrywasz
wszystkich kosztów jego wytworzenia. Koszty społeczne i środowiskowe często nie
są uwzględnione w końcowej cenie produktu. Co konkretnie mam na myśli?
Przykład: pan Gonzalez uprawia kawę. Nie zatrudnia
pracowników, bo to kosztowne, ale pracują u niego jego dzieci, którym nie
płaci. One same nie chodzą przez to do szkoły. To nie jest już koszt finansowy,
ale społeczny: dzieci te nie nabędą umiejętności potrzebnych do sensownego
funkcjonowania w świecie i będą nadal klepać biedę jak pan Gonzalez. Ale pan
Kowalski kupi dzięki temu kawę za 35 zł/kg i będzie bardzo dumny z siebie, że
jest taki oszczędny. Nie zapłacił bowiem za te zewnętrzne, społeczne koszty
powstania jego kilograma kawy. Lepiej, gdy zapłacimy za kawę więcej, pan
Gonzalez pośle dzieci do szkoły, a na plantacji zatrudni pracowników…
Inny przykład: zanieczyszczenie środowiska w Bangladeszu
jest w tej chwili zatrważające. Po tym, jak Chińczycy zaczęli podwyższać swoje
stawki za godzinę pracy, to Bengalczycy przejęli produkcję np. tanich
kolorowych skórek na nowy portfel pani Zosi. Pani Zosia lubi kolorowe
portfeliki, kupiła zielony – skórzany, w promocyjnej cenie 36 złotych. Cena
tego portfela nie uwzględnia kosztów ekologicznych, jakie ponoszą Bengalczycy,
gdy nie oczyszczają ścieków z garbarni, a opary z palonych zwierzęcych resztek
wdychają ich dzieci, gdyż w Bangladeszu nie ma przepisów o ochronie środowiska
naturalnego, które byłyby przestrzegane. Kupując taki tani przedmiot nie
płacisz za faktyczne koszty jego wytworzenia. Gdybyśmy wyprodukować taki
portfel w Europie, musielibyśmy zadbać o środowisko, zapłacić godziwie pracownikom,
mamy też normy emisji spalin przy transporcie, ustawowe płace minimalne, itd.
W przypadku wielu produktów koszty tego rodzaju – także
związane z transportem, prawami pracowniczymi, zachwianiem równowagi
ekologicznej, itp. – jest ponoszonych tylko w miejscu wytwarzania produktów.
Najbardziej bolesne jest to dla krajów rozwijających się – a do takich należą
producenci kawy, herbaty, czekolady.
Jaki z tego morał? Mając tę wiedzę warto się zastanowić nad
sensownością [tak! Ja – poznanianka – tak mówię] kryterium cenowego. Jeżeli
wiem, że istnieją takie mechanizmy jak certyfikacja przez Organic, Fair Trade i
przez CSC – które to organizacje nie pilnują tylko standardu specialty, ale też
promują odpowiedzialną konsumpcję, to sensownie jest wybierać produkty, które w
najmniejszym stopniu pozostawiają koszty na zewnątrz. W ten sposób nie legitymizuję podejrzanych działań producentów i pijąc kawę mogę się nią prawdziwie delektować.