Jedną z rzeczy w pracy z kawą, które
nie uległy od lat zmianie, jest czynność podstawowa, czyli
czyszczenie sprzętu.
Jeden z moich ulubionych "dowcipów serwisowych" jest taki:
Serwisant pyta kelnerkę (bo chyba nie baristkę): Jak pani czyści ekspres?Ona,wykonuje gest demonstrujący i mówi: No tak szmatką przecieram.
Bardzo prosty schemat budowy ekspresu |
Ekspres trzeba też czyścić w środku:
we wnętrznościach maszyny jest wiele miejsc, przez które
przechodzi zarówno czysta woda do zaparzania kawy (z wymiennika
ciepła lub bojlera do grupy), jak i brudna woda odessana znad
ciastka kawowego po ekstrakcji. Tłusta brudna woda. Widząc schemat
grupy zaparzającej łatwo to sobie wyobrazić: sam prysznic, zawór
trójdrożny i okolice. Każdy, kto widział brudne po całym dniu
pracy sitka i dna portafiltrów, wyobrazi sobie dodatkowo, że w
każdym możliwym miejscu za grupą te wszystkie osady także się
gromadzą. A co robi tłuszcz, gdy wchodzi w kontakt z powietrzem?
Jełczeje. A jak pachnie zjełczały tłuszcz? No, przepraszam,
jeżeli czytacie to do śniadanka.
Wymyślono więc, że skoro do tych
wszystkich miejsc nie można dojść szmatką, będzie się je
czyścić chemikaliami rozpuszczającymi takie tłuste osady, ale nie
reagującymi z materiałami, z których jest zbudowany ekspres.
I tak powstał proszek, zwany
popularnie kafizą (jako że Cafiza jest jednym z popularniejszych
detergentów tego rodzaju) i metoda zwana backflush [czyt. bekflesz]. Kiedy wykonujemy
słynne 5x5x5 (zapięty w grupie ślepy filtr, pięć sekund włączona
pompa, pięć sekund wyłączona – te czasy można trochę
wydłużyć, powtórzone 5 razy – ale najlepiej do skutku),
detergent jest kolejno rozpuszczany w gorącej wodzie, wypełnia
część układu przed zaworem trójdrożnym, a następnie część
za nim. Działają tu chemikalia i gorąca woda pod ciśnieniem –
skuteczne – ale uwaga na ręce, ubranie, oczy. Nie należy się też
zaciągać oparami (nie mówię, że macie takie odruchy widząc
biały proszek).
Przy okazji backflushu: należy też
wyczyścić szanowne uszczelki, które przez cały dzień przylegając
do krawędzi sitek pilnują, aby drobiny kawy pozostawały wewnątrz
grupy ekspresu... Można to robić szczotką, szmatką, lub przy
pomocy tzw. merdania kolbą.
Szczotka, którą zwykle dostajemy w
komplecie z proszkiem, NIE służy do mycia prysznica. Z niejasnych
dla mnie powodów większość szczotek, jakie widuję w knajpach,
jest rozcapierzonych i powyginanych. A przecież są one idealnej
szerokości, by „włosie” szczotki wpakować całe w przerwę
między obudową grupy a prysznicem. I żeby ładnie wyczyścić
uszczelkę. W identyczny sposób można posłużyć się złożoną
szmatką. Merdanie kolbą [ang. wiggling] to zabieg polegający na
poruszaniu kolbą (nadal ze ślepym sitkiem) prawie zapiętą w
grupie, kiedy pompa działa. Woda jest zmuszona do przelewania się
ponad krawędziami sitka i w ten sposób opłukuje uszczelkę. Metoda
ta jest trochę dla hardkorowców, więc po trzech oparzeniach
człowiek albo rezygnuje, albo znajduje na nią jakiś w miarę
bezpieczny sposób, na przykład przestaje portafilter trzymać za
spodnią część rączki.
Ważna jest też czystość sitek i
portafiltrów (kolb/łyżek/rączek). To akurat łatwo dostępne
części i możemy je czyścić nie tylko chemicznie, ale też...
przecierać szmatką. Najlepiej jak najczęściej: kilka razy
dziennie samą szmatką z wodą (by nie pozostał żaden obcy smak),
wieczorem gąbką z płynem do mycia naczyń. Do środka wylewek nie
dojdziemy już szmatką, warto więc codziennie lub prawie codziennie
zostawić portafiltry na noc w wodzie z kafizą (roztwór typu
łyżeczka na litr wody).
Oczywiście na koniec przepłukuje się
wszystkie te części pod bieżącą wodą, a z grupy spuszcza dużo
wody. Rano jeszcze, na wszelki wypadek, nie podaje się pierwszych
kaw robionych z każdej grupy.
Z innych pomysłów:
- Nie, ekspresu gastronomicznego nie czyści się odkamieniaczem. W ich przypadku odkamienianiem zajmuje się serwis - co kilka lat, jeżeli szanujemy nasz sprzęt i nie używamy go bez adekwatnego filtra.
Portafilter,
gdy odlezie z niego chromowanieEkspresowi czasem należy się profesjonalne czyszczenie. Po kilku latach, niezależnie od naszego starania, pewna ilość kawowych osadów gromadzi się i w zaworach, i w prysznicu. Taki zabieg polega na rozebraniu ekspresu na części pierwsze, odkamienieniu i wyczyszczeniu ich. Nie próbujcie tego w domu bez nadzoru rodziców!- Do czyszczenia nie radzę używać kwasku cytrynowego, octu, ani innych tego typu rzeczy. Chromowanie to mimo wszystko delikatna sprawa: zadziałaj kwasem, a elektroliza przebiegnie w drugim kierunku. Portafilter po takim traktowaniu wygląda nieciekawie. Kafiza, please!
- Karoseria oczywiście też jest do czyszczenia! Szmatką! Boki, góra (pod tymi plastikowymi kratkami też!), tacka ociekowa. Warto też raz po raz spojrzeć na pojemniczek na ociekającą wodę, który jest pod kratką. Tam też zbierają się osady z kawy. A także pod spodem, w wężu odpływowym. Raz na tydzień wsypmy i tam łyżeczkę kafizy na noc i zalejmy odrobiną wody, by się rozpuściła.
Za takie traktowanie ekspres odwdzięcza
się bezproblemowym działaniem przez wiele czasu, warto więc te
kilkanaście minut dziennie zainwestować...
Obie grafiki pochodzą ze stron home-barista.com, diagram przetłumaczyłam na polski.
Bardzo ciekawy artykuł, dzięki! Cieszę się (duma ;) ), że większość z tych rzeczy robimy w naszej restauracji :))).
OdpowiedzUsuńFajny blog. Pewnie na ten blog wrócę.
OdpowiedzUsuń