Z
dzieciństwa pamiętam, że babcia i dziadek parzyli sobie kawę w szklance, ale
rodzice mieli ekspres przelewowy. Oczywiście wtedy nie wiedziałam, że tak się
to to nazywa – był to po prostu ekspres do kawy. Mama do tej pory wyjaśnia mi,
że kawa bez fusów i błotka (pozostawianego przez dzbanki z tłoczkiem, czyli
frenchpressy) była dla niej objawieniem.
Prawie
sto lat wcześniej łatwa metoda zaparzania kawy bez fusów została wymyślona
przez niejaką Melittę Bentz, gospodynię domową z Drezna. Na kubku układała ona
garnczek z dziurką zrobioną gwoździem, wkładała do niego filtr zrobiony z
kartek z zeszytu syna, wsypywała do niego kawę i przelewała przez nią wodę z
czajnika. Taka kawa była czysta w smaku i smakowała wszystkim, wobec czego już w
1908 roku pani Bentz opatentowała swój filtr do kawy. Firma Melitta produkuje zresztą drippery i filtry do dziś.
Przez
następne 100 lat garnczek zmienił się w „dripper”, kartki z zeszytu w porządne
bibułkowe filtry, a metoda ta stała się jedną z najbardziej popularnych na
świecie. Drippery zaczęły mieć nie jedną, lecz kilka dziurek, nie były już
gładkie, ale zyskiwały rowki w środku, rozpoczęto produkcję takich sprzętów
wykonanych z rozmaitych materiałów: plastiku, porcelany, szkła.
W 1954
roku opatentowano pierwszy automatyczny ekspres przelewowy, który szybko zyskał
popularność w Europie Zachodniej i USA (kojarzycie zapewne sceny filmowe z
amerykańskich barów – tam jednostką kawy jest dzbanek kawy przelewowej). Większość
takich ekspresów nie umożliwia użytkownikowi kontroli nad temperaturą wody, nad
czasem zaparzania, a woda jest w nich dozowana zazwyczaj tylko w jedno miejsce –
na środek, co sprawia, że kawa nie zaparza się równomiernie.
W międzyczasie powstawało sporo dripperów o różnych kształtach i z różną ilością i wielkością dziurek w dnie.
W 2005
roku japońska firma Hario przedstawiła V60 – swój dripper, który błyskawicznie
stał się bardzo popularny. Ma on ścianki ułożone pod kątem 60 stopni do wlotu,
jeden spory otwór na dole i spiralnie ułożone rowki, które przyspieszają
przepływanie kawy w dół, co z kolei skraca czas ekstrakcji kawy. Wraz z tym
urządzeniem szalenie popularnym stał się czajnik z długą szyjką, który
umożliwia precyzyjne nalewanie wody do drippera, dzięki czemu można nie tylko
dozować wodę odpowiednio i pozwolić każdej drobinie kawy zaparzać się w tym
samym tempie, ale też sprawić, by przez większość czasu zaparzania drobiny te
nie osiadały na dnie, tylko wirowały w wodzie. To zwiększa body w tej kawie.
Ogólny przepis na kawę z dripa to:
- 60 gramów dość grubo mielonej kawy na litr wody
-
temperatura wody: około 90 stopni
- czas
zaparzania: około 4 minuty
Na
początku procesu zaparzania należy kawę zalać minimalną ilością wody, aby tylko
zwilżyć drobiny kawy (to tzw. preinfuzja). Ten etap pozwala uwolnić więcej
aromatu.
Drip to
świetna metoda na kawę w domu i nie tylko – coraz więcej kawiarni rezygnuje z
serwowania rozcieńczonego espresso właśnie na rzecz kaw filtrowanych.
Wielka szkoda że nikt nie skomentował tego wątku.
OdpowiedzUsuńJakby było więcej komentarzy to na pewno było by bardzo dobrze. Takie jest moje zdanie na ten temat.
OdpowiedzUsuńFajny blog. Zostanie na tym blogu na dłużej.
OdpowiedzUsuńInteresujący blog. Pewnie dużo osób tutaj wejdzie.
OdpowiedzUsuń