Pochodząca z ok. połowy XX wieku pocztówka z poznańskiego ZOO |
Zgadnijmy, ile też kosztuje taka
wspaniała kawa? Nie wystarczy nam 1000 dolarów, żeby kupić
kilogram! Roczna produkcja tej kawy nie przekracza 50 kilogramów...
i całe szczęście.
Ciekawe, jakie jeszcze zwierzęta jedzą
kawę, może spróbujcie z Waszymi kotami, skoro to takie
dochodowe...?
Nie ośmielę się za to komentować artykułu z Głosu Wielkopolskiego o tym, że kawa może być "mniej tucząca". Wystarczy nie dosypywać do niej cukru i nie zjadać do niej pączków. Serio. Cały artykuł tu. Mogłabym zorganizować konkurs "znajdź wszystkie błędy merytoryczne, gramatyczne i interpunkcyjne w tym artykule", ale to chyba byłoby obraźliwe dla Czytelników tego bloga... Ten fragment o spienianiu mleka jest fantastyczny...
Inna dochodowa rzecz: w Ameryce ktoś
zaczął wypalać kawę, która podobno jest „najmocniejszą kawą
świata”. Nazywa się to to „Death Wish” („Życzenie
śmierci”). Producent nie podaje składu, ale za to opowiada
historię o tym, że arabika ma mało kofeiny, a robusta więcej,
oraz, że jaśniejsze palenie pozwala na zachowanie większej ilości
kofeiny. Czyli mamy jasno paloną robustę za jedyne $20 za pół
kilo. Zaprawdę, ciarki mnie przechodzą na samą myśl...!
„Amerykańscy naukowcy” zajęli się
ostatnio Bardzo Ważnymi problemami. Badania naukowe dowodzą, że
potrząsanie zaparzaną torebką herbaty w wodzie nie wpływa na smak
naparu! Zbadano pod tym kątem rożne kształty torebek z różnej
jakości liśćmi, w różnych naczyniach. I nic! Od dziś można
potrząsać bezkarnie.
Inne badania (przeprowadzone przez
kucharza Hestona Blumenthala na Uniwersytecie Nottingham)
potwierdzają – cóż za zaskoczenie! - że herbatniki maczane w
herbacie smakują lepiej. Badane były konkretnie herbatniki z
czekoladą i ilość aromatu herbatnikowego, który się z nich
wydobywał, gdy były suche i maczane w czarnej herbacie. Te ostatnie
miały więcej aromatu i szybciej się on rozchodził w ustach i
nosie. Uzasadniono to w następujący sposób: w środowisku wodnym
aromaty łatwiej się rozprzestrzeniają... Szkoda, że nie
porównywano jeszcze do maczania w innych napojach: kawie, winie,
wodzie, itd. Badania byłyby bardziej miarodajne...
Ciekawostka jeszcze jedna, ostatnia na
dziś.
Słowo „Yunnan” kojarzy się
wszystkim z herbatą, która z powodu swej znakomitej jakości jest
nazywana „mokką wśród herbat”. Bezbłędnie kojarzą to słowo
właściwie wszyscy zagadnięci ludzie. Jest to prowincja w Chinach,
gdzie uprawia się herbatę (produkuje się zarówno herbaty zielone,
czarne, jak i pu-erhy). Jest to jeden z największych i najstarszych
w Chinach producentów czarnej herbaty. Pamiętacie mapę
herbaciano-kawową, którą zamieściłam tu kilka miesięcy temu?
Bardzo wiele obszarów, na których rośnie herbata, jest też
zdatnych do uprawy kawowców. Tak jest i w tym przypadku: odpowiednia
wysokość nad poziom morza, dobra gleba i klimat czynią Yunnan
dobrym miejscem dla kawy! Tu tradycja nie sięga tysięcy lat, zaczęła
się na dobre w latach '80, a nabrała rozmachu kilka lat temu, gdy zaczęto
tu produkować kawę... dla wielkiej amerykańskiej sieci kawiarni na
S. Najbardziej rozczulającą informacją wśród nich wszystkich
jest ta, że Chińczycy produkują kawę o smaku... herbaty! Oto wreszcie zdrowy kompromis dla pytania "kawa czy herbata?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz coś, podziel się opinią!