poniedziałek, 25 marca 2013

Szminka a herbata - artykuł nie tylko dla kobiet ;-)


Efekt szminki to taka ekonomiczna obserwacja poczyniona przez szefa jednego z producentów ekskluzywnych kosmetyków. W 2000 roku w USA trwało spowolnienie gospodarcze i w związku z tym spadła sprzedaż dóbr luksusowych (np. drogich torebek i ubrań, a także samochodów). Rzeczony szef Estee Lauder zwrócił jednak uwagę, że wzrosła wtedy sprzedaż szminek. Teoria, którą ukuł, głosi, że ludzie nadal chcą kupować dobra luksusowe, ale o stosunkowo niższej wartości. Podobno panie miałyby się wtedy „przerzucać” z futer na szminki (a ostatnio także na lakiery do paznokci), a panowie – z aut na elektronikę. 
Notabene takim "wskaźnikiem kryzysu" miałaby też być długość najbardziej modnych damskich sukienek. Krótkie są modne w czasach prosperity, w czasach kryzysu spódnica miałaby się wydłużać. Taką zależność zaobserwowano w Stanach podczas Wielkiego Kryzysu (1929-33). Okazuje się też, że także w tamtych latach producenci dobrych kosmetyków nie odnotowali strat...


Efekt szminki działa być może również w gastronomii. I nie mam tu na myśli śladów na filiżankach. Styczniowy magazyn Fresh Cup donosi, że w Stanach wzrasta – wbrew kryzysowi – sprzedaż przedniej herbaty. 
Dlaczego? Miałoby to działać w następujący sposób: wprawdzie bywalcy gastronomii nieco rzadziej sięgają po drogocenne wina, może trochę oszczędzają na obiadach w restauracjach (na co wskazują statystyki branży w Stanach w ostatnim dziesięcioleciu), ale stać ich jeszcze na dzbanek luksusowej herbaty. FC nazywa herbatę The Most Affordable Luxury (Luksusem, na który możesz sobie pozwolić).
 
Ceny takiej luksusowej herbaty kształtują się na poziomie od około $200 za kilogram. Porcja drogiej, liściastej herbaty w przeliczeniu na dzbanek zamyka się zatem w 1-2 złotych, czyli nawet mniej, niż za porządną saszetkę, czy też za porcję składników do caffe latte. Możemy więc nie wyrzekając się własnej marży kształtować gusta, pokazywać najlepsze herbaty. Wtedy ludzie przestają mieć wrażenie, że za niebotyczną cenę dostają w kawiarni taką herbatę, jaką mogliby mieć w domu za 35 groszy za saszetkę. Magazyn wymienia też kilka rad dla tych gastronomów, którzy chcieliby się zacząć „bawić” w takie luksusy:
Zacznij od znanego: pokaż najlepsze herbaty z segmentu już znanego konsumentom. W Polsce będą to herbaty czarne i zielone.
Promuj: obudź entuzjazm w stosunku do tych herbat wśród pracowników przez adekwatne szkolenia. Będą potrafili ją wtedy sprzedawać.
Podkreśl w menu: stwórz osobną kategorię „herbat z górnej półki”, „rzadkich”, itp. Dodaj historię o tym, gdzie rośnie dana herbata, jak jest przetwarzana, słowem – dlaczego jest niepowtarzalna.
Skoro Polacy piją herbatę, dlaczego mieliby nie pić dobrej?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz coś, podziel się opinią!