Ostatniej zimy w Poznaniu przez trzy
miesiące było sześć słonecznych dni, przy
zdj. www.grinningplanet.com |
Jedne i drugie istnieją w wersji
„shade grown” („rosnące w cieniu”), ale w każdym przypadku
jest to trochę inny cień i trochę czemu innemu służący.
zdj. www.kaimatcha.com |
Herbata jest zazwyczaj uprawiana w
monokulturach: na plantacji rosną praktycznie wyłącznie krzewy
herbaciane. W Japonii nie istnieje zjawisko regularnych mgieł (które
chroni krzewy np. w Nilgiri w Indiach). Większość herbat rośnie
więc tam w pełnym słońcu: np. Sencha, która stanowi do 80%
produkcji w tym kraju, czy Bancha, z której robi się naszą
Hojichę. Ale są też takie herbaty, które na pewnym etapie ich
rozwoju przykrywa się płachtami pochłaniającymi część
promieniowania słonecznego. Po co? W ten sposób niejako „zmusza
się” roślinę do wyciągania większych ilości substancji
odżywczych z ziemi. Druga rzecz: chcąc wyprodukować więcej
pokarmu dla siebie, roślina kieruje większą ilość chlorofilu do
liści, co sprawia, że gotowy produkt jest bardziej zielony, ma
więcej przeciwutleniaczy, i nieco bardziej gorzki smak. Stąd biorą
się herbaty rosnące w cieniu, takie jak Gyokuro, Tencha (z której
robi się Matchę). Tu można zobaczyć, czym się różni produkcja Gyokuro od Tenchy i
w końcu jak powstaje Matcha:
Zupełnie inaczej wygląda „shade
grown” w przypadku kawy. Ta od zarania dziejów rosła w lasach,
skąd ją pozyskiwano. W lasach kawowce były zacienione w sposób
naturalny: przed słońcem chroniły je dwa piętra lasu, ziemia była
użyźniana dzięki współistnieniu wielu różnych gatunków roślin
i zwierząt (to jest to, co nazywa się bioróżnorodnością). W ten
sposób kawowce rosły nienaruszane były przez szkodniki, bo te były
szybko zjadane przez kolejne ogniwo łańcucha pokarmowego. Gleba
była też chroniona przed erozją (czyli wypłukiwaniem). Łatwiej
też w takich warunkach o stabilną wilgotność.
W takich lasach kawowiec produkuje
więcej owoców i kawa z takich ziaren jest smaczniejsza w porównaniu
z przemysłową produkcją, gdzie na danym obszarze rosną tylko
kawowce. Z drugiej strony – przy takiej „naturalnej” metodzie
plony z hektara są doprawdy mizerne – stosunkowo małą
powierzchnię zajmują kawowce...
www.coffeehabitat.com |
W taki sposób w dalszym ciągu uprawia
się kawę w niektórych miejscach na świecie (w większości są to
małe, rodzinne plantacje), ale częściej przez kawę uprawianą w
cieniu rozumie się któryś z modeli przedstawionych na tym obrazku:
ogranicza się ilość gatunków na rzecz powiększenia powierzchni,
jaką będą zajmować kawowce jednocześnie symulując warunki
naturalne, w jakich rosła kawa. Celem jest tu oczywiście
optymalizacja zysku: chcemy mieć duże, dobrej jakości plony i
jednocześnie glebę, która będzie rodzić jeszcze przez wiele lat.
Oczywiście przy plantacji przemysłowej wchodzą w grę dodatkowe
koszty, takie jak środki ochrony roślin i sprzęt do ich użycia,
nawadnianie.
Nie zawsze „shade grown” oraz „bird
friendly” znaczy to samo co „hodowane w małych ogrodach, które
od setek lat się nie zmieniały”, a druga strona medalu jest taka, że farmerzy uprawiające kawę na małych, ekologicznych plantacjach nie mają dość pieniędzy, by postarać się o jakiekolwiek certyfikaty typu Rainforest Alliance czy Bird Friendly.
Jeżeli te chmury nad Poznaniem będą
zalegać jeszcze jakiś czas, pomyślę, że i ja niedługo będę
„shade grown”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz coś, podziel się opinią!