Różnorodność herbat, z jakimi
stykam się od pewnego czasu, nieustająco mnie zaskakuje. Także
zróżnicowanie w ramach konkretnych „kolorów” herbaty jest
niezwykłe.
Podczas cyklu produkcji zielonej
herbaty zmierza się do osiągnięcia ładnie prezentujących się
liści, znakomitego naparu i pięknego zapachu. Tradycja obróbki
liści w sposób charakterystyczny dla zielonych herbat jest
oczywiście wynalazkiem chińskim, który do Japonii trafił dopiero
w VIII wieku Naszej Ery, wraz z buddyjskimi mnichami. Obecnie Japonia
produkuje tylko zieloną herbatę – najlepsze jej rodzaje mogą
stawać w szranki z herbatami chińskimi.
Świeże, nie zwiędnięte i nie
utlenione liście herbaty tuż po zbiorze, herbatę pali się, by
zdezaktywować enzymy przyspieszające utlenianie. Nie podgrzewa się
jednak liści do temperatury wyższej niż 100 stopni Celsjusza, żeby
nie spowodować reakcji Maillarda (o której pisałam w poście o
paleniu kawy). W zależności od zamierzonego efektu i tradycji
herbatę pali się w woku, lub mechanicznie w obrotowym bębnie.
Metoda obróbki gorącą parą wodną została wymyślona przez
Japończyków dopiero w XVIII wieku i pozwala zatrzymać więcej
świeżych, delikatnych właściwości listków (także zawartość
witamin mniej ucierpi przy tym sposobie).
Następnym etapem jest zwijanie liści:
w płaskie igiełki, kulki, czy nawet kombinacje liści i kwiatów,
jak to ma miejsce w przypadku herbat „kwitnących”. Tę czynność
można wykonywać na gorąco lub na zimno – różnica wynika z
dojrzałości (a więc i twardości) liścia. Oczywiście najbardziej
wartościowe herbaty będą zwijane ręcznie. Delikatnie zwinięty
liść będzie miał delikatniejszy smak niż zrolowany.
Następnie herbatę należy możliwie
szybko wysuszyć (nie chcemy więdnięcia, ale szybkiej utraty wody).
Różnice, które są tworzone między
liśćmi w trakcie ich obróbki, są łatwo zauważalne przy
herbatach tak bardzo ze sobą kontrastujących jak np. Sencha
(japońska herbata obrabiana parą) i Gunpowder (ciasno zwijana
chińska herbata palona).
Poniżej zamieściłam zdjęcia liści
i naparów. Sencha [po prawej] jest zielona, delikatna, dość rześka (cierpka),
pachnie algami, morzem, roślinami, trochę jak ugotowany szpinak.
Gunpowder [po lewej] tworzy napar bardziej pomarańczowy niż zielony, o
zapachach przypominających wanilię, herbatniki, trochę pikantny,
bardziej gorzki niż cierpki.
Podobnie byłoby z różnicą między Dragonwell a Hojicha.
Hojicha jest „inną” zieloną
herbatą: w Japonii część zbioru herbaty odbywa się maszynowo. Na
krzewach pozostają wtedy resztki liści i ogonki liściowe. Zbiera
się je (tak powstaje herbata Bancha), a następnie pali (tak jak
kawę, nawet do 200 stopni!). Jest to jedna z codziennych herbat w
Japonii. Popatrzcie na liście: są brązowe, ciemne, pachną drewnem
i jakby ciemnymi owocami. Zaparzona – Hojicha odkrywa przed nami
ciemny, brązowo-zielonkawy, aromatyczny napar. W aromacie trochę
drewna i orzechów, trochę morskiego zapachu alg. W smaku –
zaskoczenie! - zawiesistość podobna do syropu i masła, długo
pozostający w ustach słodkawy smak.
Dragonwell (czyli Long Jing) to jeden z
herbacianych Klasyków. Wprawdzie jest to herbata palona (do 100
stopni), ale znacznie łagodniejsza od Hojichy. Pochodzi z
pierwszego, wiosennego zbioru. W dalszym ciągu jednak niemożliwe
są do kupienia liście z pierwszych dni zbioru: są one oddawane
przedstawicielom rządu jako najlepsze (czy zamierzamy bawić się w
politykę na tym blogu?).
Liście Dragonwell są takiego samego
kształtu jak pąki liściowe (omawiane przy okazji białej herbaty).
Otrzymanie takiego kształtu i tego pięknego złotawego koloru
wymaga wprawnego, powolnego palenia na patelni przez około 2 minuty
i formowania ręcznego. Wytwarzają się aromaty wanilii, czekolady,
w naparze również akcenty mineralne, zielone (cukinia, karczochy),
morskie (algi), herbatnikowe. Sam napar jest gorzkawo-cierpkawy,
delikatnie słodki, złoty i lśniący, o pełnym body.
W tej różnorodności liście te można
zaparzać w tradycyjny, wschodni sposób: redukując ilość wody,
zwiększając ilość liści, zalewać wodą wiele razy, ale na
krótko.
Metody europejskie każą dozować koło
2 gramów na 400ml wody, która nie powinna być gorętsza niż 80
stopni (tj. mniej więcej woda z warnika wlana do zimnego dzbanka).
Niemiła cierpkość w naparze bierze się raczej ze zbyt gorącej
wody, niż z przedłużenia zaparzania, ale doradzajmy gościom
zaparzanie herbaty przez nie dłużej niż 3 minuty. Nie reagujmy też
źle na prośbę o ponowne zaparzenie tych samych liści: niektórzy
doradzają nawet, by pierwszy napar wylewać, a próbować dopiero
drugiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz coś, podziel się opinią!