No, trudno byłoby o inną herbatę,
niż sprowadzana. Nieprzypadkowo do XVII wieku w Europie pito raczej
wino czy piwo, a także napary z dostępnych lokalnie ziół i liści
drzew. Jest tego sporo: mięta, rumianek, lawenda, pokrzywa,
dziurawiec, szałwia, liść lipy. Jednak to właśnie herbata,
dotarłszy na nasz kontynent, spodobała się ludziom powszechnie do
tego stopnia, że teraz ze świecą szukać człowieka, który w
ogóle herbaty nie pija (osobiście znam jednego). Herbata bardzo szybko przyjęła się na dworach europejskich i stała się przedmiotem handlu z Chinami, które zapewniły sobie status monopolisty.
No cóż, kawa też jest sprowadzana.
Właściwie też od niedawna: przyjmuje się, że pierwsze
„europejskie” worki z kawą to te spod Wiednia – łupy po
bitwie z 1683 roku, ale prawdopodobnie pierwsi byli Wenecjanie, którzy
mieliby sprowadzić ją koło roku 1615. Tak więc lokalnie i w pełni „slowfoodowo” możemy
popijać sobie „kawę” z żołędzi.
Słowo "kawa" jest absolutną kalką z arabskiego kahwah - dlatego w całej Europie nazywa się tak samo: café,
caffè, coffee, Kaffee,
kahvi, kava (nawet w językach nieindoeuropejskich).
Z drugiej strony nazwa "herbata" jest sama dość wyjątkowa. We wielu językach nazywa się ona podobnie jak w Chinach: te, tea, itd. Jednak jest też nazwa "ch'a-ye" - liście herbaty - skąd wzięła się nazwa "czaj" używana w językach słowiańskich. W Polsce przyjęła się nazwa, jaką posługiwali się holenderscy kupcy, od których kupiliśmy pierwsze liście: "herba [roślina] tee [zlatynizowane słowo chińskie]". Ale wodę gotujemy w czajniku...
Właściwie tylko kontynent europejski
został przez los tak smutno pokarany: na każdym innym
znajdzie się co najmniej jedną z tych roślin: kawowce lub krzewy herbaciane. Popatrzcie na mapkę
poniżej. A byłoby tak pięknie...
Ciekawe, że obie te rośliny wymagają
podobnych warunków klimatycznych: regularnych opadów, mgieł
(zacienienia), wyrównanych temperatur w środku roku (w granicach
5-25ºC). Obie nie znoszą
mrozu, ale też upałów, a także generalnie lepiej zachowują się
na wyżynach, w górach, lub przynajmniej na pagórkowatym terenie
(zarówno w przypadku kawy, jak i herbaty wysoko ceni się te
uprawiane w górach). W takim razie nic dziwnego, że doskonale
zadomowiły się w strefie międzyzwrotnikowej.
Zbiór, zauważcie, polega na podobnych
do siebie czynnościach, stąd w przypadku tańszej kawy i herbaty
stosuje się zbiór maszynowy, a w przypadku zbioru ręcznego tym
bardziej istotna staje się kwestia, że większość z krajów, które są
zaznaczone na mapie, to kraje rozwijające się...
Mała ciekawostka: wiedzieliście, że
zbiory kawy i herbaty na świecie to ten sam rząd wielkości i że
rozchodzi się o miliardy kilogramów?
Rety, a ja myślałam, że konsumujemy
w biurze połowę produkcji światowej – chyba aż tak dobrze
jeszcze nie jest.