Zeszły tydzień upłynął pod znakiem
rosołu, i to zupełnie nie dlatego, że było zimno i raczyłam się
bulionem.
Zaczęło się od tego, że w czwartek
kawa pachnąca grejpfrutowo, wydała mi się taka mięsno-rosołowa w
smaku. Trochę dziwne mi się to zdało, bo nasza CSC nigdy nie
ujawniła przede mną takiego swego charakteru. Generalnie „mięsnie”
kawa mi smakowała tylko raz, pamiętam, wtedy byłam podobnie
zaskoczona...
Następnego dnia ze zwykłą dla mnie
naukowością zabrałam się za białą herbatę.
Piękno pączków, które nie rozwinęły
się w listki, jest uderzające. Jeżeli ktoś chce Wam sprzedać
inną białą herbatę, niż wyglądająca tak, wyśmiejcie go. Tak,
to są CAŁE takie pączki – wyglądają jak srebrne igiełki –
stąd nazwy typu „Silver Needle”, lub „Silver
Tips”.
Pączki, które już za kilka dni
rozwinęłyby się w listki, z których moglibyśmy zrobić zieloną
czy też czarną herbatę, są na krzewie oczywiście bardzo krótko,
tylko kilka dni. Zbiór tych herbat trwa więc właśnie tylko kilka
dni: wczesną wiosną. Delikatny meszek, którym są pokryte, ma
zapobiegać utracie wody, aby pąk nie zwiędnął. Roślina, aby
wyposażyć liście w siłę pozwalającą im się rozwinąć, czyni
je bogatymi w cukry, głównie glukozę. Nierozwinięte pąki są
więc nie tylko delikatne, ale też słodkawe. Aby chronić je przed
słońcem i szkodnikami, krzew wyposaża pąk jeszcze w polifenole i
kofeinę. W białej herbacie jest więc nieco więcej kofeiny, niż w
zielonej i czarnej, ma też ona nieco więcej przeciwutleniaczy. W
procesie przetwarzania pączkom pozwala się lekko zwiędnąć i
natychmiast suszy na powietrzu, dlatego chlorofil nie jest już
intensywnie zielony, a igiełki zyskują ów srebrzysty połysk.
Ale gdzież ten rosół?
Wskazówka w mądrej książce mówiła,
żeby zaparzać tę delikatną herbatę w niskiej temperaturze (około
80 stopni). Mądra strona internetowa zaproponowała coś nieco mniej
intuicyjnego, więc oczywiście wypróbowałam natychmiast właśnie
tę metodę: zaparzać wrzątkiem, ale nie dłużej niż minutę.
„Eee, marnie naciąga” -
pomyślałam, jako spijacz mocnych czarnych herbat - „pewnie będzie
nijaka”. Marnie naciąga? Marnie? Moi drodzy, nigdy nie czułam,
żeby herbata miała takie body, jak ta. Nigdy nie spodziewałam się,
że herbata o tak jasnym kolorze będzie tak bogata w smaku.
Celowo nie mówię tu o aromacie, bo
aromat jest przejrzysty, jasny, kwiatowo-roślinny, słodkawy, nie aż
tak zaskakujący – w końcu to młode pączki z krzewu (może mam
rozbudowaną wyobraźnię).
Smak tej herbaty mnie powalił na
kolana. Skojarzenie z rosołem było absolutne i właśnie tak
zapamiętam mój pierwszy kontakt z porządną białą herbatą.
„Czy to możliwe, żebym czuła
rosół, czyli smak umami, w herbacie?” - zastanowiłam się.
„Gorąca woda lepiej wydobywa umami z
herbaty” - czytam we Fresh Cup. Umami kojarzyło mi się do tej
pory z glonami, mięsem, serami, niektórymi warzywami...
Jak wiadomo białka składają się z
aminokwasów. Każdy z tych aminokwasów ma smak. Kwas glutaminowy i
asparagina mają smak umami – ma go także nukleotyd – kwas
inozynowy.
Od lat '80 jest on uważany za piąty
smak podstawowy, tak jak słodki, słony, gorzki i kwaśny (choć
word ciągle mi podkreśla to słowo!). Nieprzypadkowo zaczęto te
aminokwasy (ich pochodne) dodawać do jedzenia jako „wzmacniacze
smaku”: odczucie smaku umami wzmaga odczuwanie innych smaków,
czyni je wyrazistszymi. Wiemy już zatem, dlaczego nazwano ten smak
tym słowem - „umami” oznacza „pyszny”.
Co więcej – okazuje się, że ludzie
na różnych kontynentach nauczyli się używać składników
zawierających rzeczone aminokwasy jako przypraw (glony kombu,
cebula, por, kapusta pekińska). Wykazano też, że nasz pierwszy
kontakt z tym smakiem zachodzi bardzo wcześnie: w kobiecym mleku
jest dużo wolnego kwasu glutaminowego.
Bogate w ten smak są także: warzywa
(ziemniaki, pomidory, marchew, soja i jej przetwory), sery, mięso (w
tym mięso ryb i owoców morza), grzyby (shiitake, trufle). I zielona
i biała herbata.
W herbacie obecne są składniki
odpowiedzialne za jej słodkawy, gorzkawy, cierpki smak. Tak się
składa, że w nieprzetworzonych liściach jest składnik, który po
przetworzeniu zmienia się w składnik cierpki (zmiana z teaniny –
analogu kwasu glutaminowego – do katechin). Dlatego zielona herbata
jest trochę cierpka – rześka i odświeżająca.
Łatwo będzie z tą wiedzą
stwierdzić, czy herbata biała jest faktycznie nieprzetworzoną
białą herbatą: jeżeli zaparzona wrzątkiem i nie dłużej niż
minutę jest gładka, słodkawa i rosołowata – mamy do czynienia z
produktem porządnym i autentycznym. Cierpkość w białej herbacie
nie tyle świadczy o niej źle, co poświadcza jej
nieautentyczność...
A kawa? Mięsny smaczek jest w kawie zrozumiały: długie cząsteczki olejów mogą powodować takie rosołowate odczucie, ale także wiele związków powstałych podczas palenia ma mięsny zapach. Czuliście go kiedyś? A może coś jeszcze dziwniejszego?
Korzystałam z:
Freshcup.com
M. Harney "A guide to tea"
umamiinfo.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz coś, podziel się opinią!