Wokół tego związku narosło tak
wiele mitów, że dziś postanawiam odpowiedzieć na kilka z nich.
Kofeina to najczęściej spożywana –
i legalna! - substancja psychoaktywna na świecie. Spożywamy ją w
kawie, herbacie, czekoladzie, coli, napojach energetyzujących,
tabletkach przeciwbólowych, a niektórzy nawet zażywają pigułki z
samą kofeiną!
Skoro tak, należy na wstępie
zauważyć, że kofeina, teina, guaranina, mateina to ten sam związek
chemiczny: ma tylko różną nazwę zwyczajową w zależności od
rośliny, z której produkujemy napój: z kawy, herbaty, z owocu
guarany, z yerba mate. Tak więc określenie „herbata bezkofeinowa”
(mamy takową w ofercie, i to niejedną!) nie jest pleonazmem [czyli
„masłem maślanym”]. Trudno się dziwić mnogości nazw zwyczajowych, gdy związek chemiczny nazywa się 1,3,7-trimetylo-1H-puryno-2,6(3H,7H)-dion lub 1,3,7-trimetyloksantyna...
Kofeina jest gorzką substancją, którą
natura „wymyśliła”, by rośliny mogły w jakiś sposób
„odganiać” szkodniki...
Nie jest prawdą, że herbata zawiera
mniej kofeiny od kawy. Zależy o jakiej kawie i o jakiej herbacie
mówimy. Nieprawdą jest też, że czarna herbata daje
najmocniejszego „kopa”. Niektóre zielone i białe herbaty są
kofeinowo mocniejsze od niektórych czarnych (np. Silver Needle
zaparzana wrzątkiem jest mocniejsza od Lapsang Souchong). Kluczową
kwestią jest czas zaparzania i stosunek ilości liści do ilości
wody. Espresso powstaje w ciągu 25 sekund i jest kofeinowo słabą
kawą. Tym bardziej, jeżeli jest zrobione z arabiki, która naturalnie zawiera mniej kofeiny od robusty. Metody przelewowe dadzą nam zupełnie inny efekt: kawa będzie
mniej intensywna w smaku, ale kofeiny będzie mieć więcej! Podobnie
herbata zaparzana metodą Gong-Fu-Cha (wielokrotne zalewanie
stosunkowo dużych porcji liści małymi ilościami wody) pobudzi nas
znacznie silniej, niż herbata ekspresowa.
Obok zamieszczam jeden z
tych diagramów mówiących o zawartości kofeiny w różnych
napojach. Sprawdźcie ten na Wikipedii, zaprezentuje on Wam nieco
inny zestaw danych... „Espresso”? A co to jest espresso? Z
arabiki czy z dodatkiem robusty? „Zielona herbata” Która? Jak
długo „moczona” w wodzie? Kawa rozpuszczalna? W jakich ilościach
na kubek? Większość książek mówi raczej, że zawartość
kofeiny w espresso waha się od 40 do 100mg na porcję. Z „pewniaków”
mamy jeszcze tylko napoje energetyzujące, które mają zadeklarowaną
na opakowaniu zawartość kofeiny. Reszta jest trochę niewiadomą:
ktoś coś zbadał w tym laboratorium, tylko trochę nie napisał, co
zbadał...
Pobudzi, napisałam... Ale – co tak
naprawdę nas pobudza, skoro kofeina pokonuje barierę krew-mózg po
półgodzinie od wypicia, a po espresso „czujemy kopa” właściwie
od razu? Pobudzająca jest intensywność smakowa tej kawy. Na
podobnej zasadzie czuję się pobudzona po sushi: jest w nim –
podobnie jak w dobrej kawie – dawka zaskoczenia, intensywności
smaków i zapachów.
Słyszałam nieraz, jak ludzie
zamawiają kawę z mlekiem „bo czarna to mnie kopnie”. Zawartość
kofeiny w caffe latte jest taka sama jak w espresso,więc o co
chodzi? Faktycznie: organizm musi się wtedy zająć nie tylko
„przerabianiem” samej malutkiej porcji kawy, ale też pewnych (w
latte całkiem niemałych!) ilości mleka. Kofeina nieco później
dotrze do krwi i mózgu...
Jej działanie jest delikatnie
pobudzające, polepszające koncentrację, refleks, ale nie
podzielność uwagi. Nie ma też pozytywnego wpływu na pamięć
długotrwałą (uwaga, studenci!). W nadmiarze będzie też powodować
niepokój, lęk, obniżenie nastroju. Inne właściwości są
interesujące, choć szczerze mówiąc nie do końca poznane. Co rusz
pojawiają się artykuły mówiące, że „kawa przeciwdziała
depresji”, albo że „kawa zwiększa podatność na depresję”.
Wiadomo z pewnością, że kofeina ma dobry wpływ na trawienie, bo
pobudza wydzielanie soku żołądkowego. Działa też moczopędnie
(nie zapominajcie o wodzie, gdy pijecie kawę!), zwiększa ukrwienie
serca i skóry.
A jak to jest ze snem? Ważny jest tu
czas, w jakim kofeina jest usuwana z organizmu, a to bardzo
jednostkowe. Można przyjąć, że czas połowicznego rozpadu (czyli
taki, w którym usunięta zostanie połowa dawki) to średnio od 4 do
7 godzin. To oznacza, że jeżeli kładziemy się o północy, to być
może pozostaje w nas jeszcze kofeina od popołudniowej herbatki.
Okazać się może, że jesteśmy dość wrażliwi na kofeinę, że
będzie nam to utrudniało zasypianie. Może kiedy już zaśniemy
będziemy spać płycej i mniej się wyśpimy. Być może więc rano
będziemy potrzebować... dużej kawy, by się obudzić! Pamiętać
należy, że to osobnicze: niektórzy utrzymują, że po kawie śpią
jak dzieci.
Różne wskazania mówią o
nieprzekraczaniu dawek dziennych ok. 600mg kofeiny dziennie (w
przypadku kobiet w ciąży: 300mg). Od 500mg notuje się już
przedawkowania. WHO mówi o dobroczynnym działaniu 2-3 filiżanek
kawy dziennie i tego możemy się trzymać...
Obstaję mimo wszystko przy swoim: pobudzenie pobudzeniem, najfajniej pić kawę i herbatę dla zmysłowej przyjemności, a nie w celu nastrzykiwania się kofeiną. Czego i Wam życzę.
Korzystałam z książek: S.M. Woźny "Tajemnice kawy", P. Martin "Seks, narkotyki i czekolada", L. Odello "Espresso Italiano Specialist".