środa, 3 kwietnia 2013

Ciekawostki cz. 2


Pochodząca z ok. połowy XX wieku pocztówka z poznańskiego ZOO
Rzeczpospolita donosi, że na rynku pojawiła się kawa droższa i rzadsza od Kopi Luwak. Okazuje się, że słonie też jedzą kawę, a nawet są nią karmione. Proceder ma miejsce w Tajlandii i nie jest zbyt wydajny: okazuje się, że po pierwsze aby pozyskać w taki sposób kilogram kawy, potrzebne są 33 kilogramy kawy surowej (reszta ziaren zostanie pogryziona). Ogromne układy trawienne słoni, jako roślinożerców, przetrzymują w sobie pokarm dość długo: nawet powyżej doby. To trochę inaczej, niż w przypadku cywet... Producent deklaruje, że „Black Ivory” („Czarna Kość Słoniowa”), bo tak została tak kawa nazwana, jest w związku z tym niezwykle delikatna i mało gorzka.
Zgadnijmy, ile też kosztuje taka wspaniała kawa? Nie wystarczy nam 1000 dolarów, żeby kupić kilogram! Roczna produkcja tej kawy nie przekracza 50 kilogramów... i całe szczęście.
Ciekawe, jakie jeszcze zwierzęta jedzą kawę, może spróbujcie z Waszymi kotami, skoro to takie dochodowe...?

Nie ośmielę się za to komentować artykułu z Głosu Wielkopolskiego o tym, że kawa może być "mniej tucząca". Wystarczy nie dosypywać do niej cukru i nie zjadać do niej pączków. Serio. Cały artykuł tu. Mogłabym zorganizować konkurs "znajdź wszystkie błędy merytoryczne, gramatyczne i interpunkcyjne w tym artykule", ale to chyba byłoby obraźliwe dla Czytelników tego bloga... Ten fragment o spienianiu mleka jest fantastyczny...

Inna dochodowa rzecz: w Ameryce ktoś zaczął wypalać kawę, która podobno jest „najmocniejszą kawą świata”. Nazywa się to to „Death Wish” („Życzenie śmierci”). Producent nie podaje składu, ale za to opowiada historię o tym, że arabika ma mało kofeiny, a robusta więcej, oraz, że jaśniejsze palenie pozwala na zachowanie większej ilości kofeiny. Czyli mamy jasno paloną robustę za jedyne $20 za pół kilo. Zaprawdę, ciarki mnie przechodzą na samą myśl...!

„Amerykańscy naukowcy” zajęli się ostatnio Bardzo Ważnymi problemami. Badania naukowe dowodzą, że potrząsanie zaparzaną torebką herbaty w wodzie nie wpływa na smak naparu! Zbadano pod tym kątem rożne kształty torebek z różnej jakości liśćmi, w różnych naczyniach. I nic! Od dziś można potrząsać bezkarnie.
Inne badania (przeprowadzone przez kucharza Hestona Blumenthala na Uniwersytecie Nottingham) potwierdzają – cóż za zaskoczenie! - że herbatniki maczane w herbacie smakują lepiej. Badane były konkretnie herbatniki z czekoladą i ilość aromatu herbatnikowego, który się z nich wydobywał, gdy były suche i maczane w czarnej herbacie. Te ostatnie miały więcej aromatu i szybciej się on rozchodził w ustach i nosie. Uzasadniono to w następujący sposób: w środowisku wodnym aromaty łatwiej się rozprzestrzeniają... Szkoda, że nie porównywano jeszcze do maczania w innych napojach: kawie, winie, wodzie, itd. Badania byłyby bardziej miarodajne...

Ciekawostka jeszcze jedna, ostatnia na dziś.
Słowo „Yunnan” kojarzy się wszystkim z herbatą, która z powodu swej znakomitej jakości jest nazywana „mokką wśród herbat”. Bezbłędnie kojarzą to słowo właściwie wszyscy zagadnięci ludzie. Jest to prowincja w Chinach, gdzie uprawia się herbatę (produkuje się zarówno herbaty zielone, czarne, jak i pu-erhy). Jest to jeden z największych i najstarszych w Chinach producentów czarnej herbaty. Pamiętacie mapę herbaciano-kawową, którą zamieściłam tu kilka miesięcy temu? Bardzo wiele obszarów, na których rośnie herbata, jest też zdatnych do uprawy kawowców. Tak jest i w tym przypadku: odpowiednia wysokość nad poziom morza, dobra gleba i klimat czynią Yunnan dobrym miejscem dla kawy! Tu tradycja nie sięga tysięcy lat, zaczęła się na dobre w latach '80, a nabrała rozmachu kilka lat temu, gdy zaczęto tu produkować kawę... dla wielkiej amerykańskiej sieci kawiarni na S. Najbardziej rozczulającą informacją wśród nich wszystkich jest ta, że Chińczycy produkują kawę o smaku... herbaty! Oto wreszcie zdrowy kompromis dla pytania "kawa czy herbata?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz coś, podziel się opinią!