wtorek, 18 marca 2014

Pyszna! - opisz


No cóż, nie wiem, jak to się stało, że do tej pory nie opisałam Wam porządnie metody profesjonalnego testowania herbaty. Tak jak w przypadku kawy, metoda zaparzania herbaty do testów nie jest jedyną słuszną metodą zaparzania w ogóle. Miewa też lokalne odmiany. Widziałam na przykład, że świeżą herbatę w Japonii (Senchę i Shinche) zaparza się do testów krótko, wrzątkiem w ogrzanych miseczkach. Liście wtedy oddziela się sitkiem w celu powąchania. Najwyraźniej po takim traktowaniu zna się potencjał herbaty: jeżeli ma negatywne aromaty, to je ujawni; jeżeli jest nadmiernie cierpka – takoż.


Ale – metoda standardowa jest określona przez ISO 3103.
Przede wszystkim: zestaw do testowania. Może być większy (dzbaneczek 310 ml i czarka 380 ml) lub mniejszy (150 i 200 ml). Oba naczynia mają być białe, z porcelany lub szkliwionej kamionki (o odpowiedniej masie). Dzbanek to, jak widzicie, właściwie kubek z wieczkiem, które pasuje do niego luźno. Brzeg zazwyczaj ma jakiś rodzaj ząbków, które ułatwiają oddzielanie liści. Używa się 2 gramów liści na 100 ml wody (ma to być odmierzone z laboratoryjną dokładnością ±2%). Woda ma być jakości „podobnej do tej, którą herbata będzie zaparzana przez konsumentów” i być przestudzonym przez 20 sekund wrzątkiem. Zaparzanie trwa 6 minut. Następnie oddziela się liście od naparu: zostają one na wieczku, by móc je obejrzeć i powąchać. Testowanie odbywa się, gdy napar ma 65-75 stopni.


Testując nie pije się herbaty, lecz siorbie ją i wypluwa. Picie testowanych naparów mogłoby wpłynąć na odbiór kolejnych próbek. Pomiędzy kolejnymi, można „przemyć” język i podniebienie łykiem wody.

Jak zwykle przy okazji testowania czegokolwiek staramy się oderwać od wielce subiektywnych wyrażeń typu „wow”, lub „nie smakuje mi”, na rzecz wyrażeń, które pozwalają skomunikować się z resztą świata. Ułatwia to, jak zwykle, formularz ocen. Najprostszy opis będzie przedstawiał 6 wyróżników w skali 0-5:

Charakter (twardy – jednowymiarowy – wielowarstwowy i złożony)
Body (słabe – średnie – mocne)
Aromat (zwietrzały – delikatny – upojny)
Finisz (niewyczuwalny – krótkotrwały – długotrwały)
Napar (mętny – chmurny – krystalicznie czysty)
Pochodzenie (zbiór maszynowy – łodyżki, gałązki – FOP do SFTGFOP)


Dopiero później opisuje się bukiet aromatu, smak, posmak – już ich jakość, nie ilość. W tym może pomóc koło aromatów. Uczmy się znajdować rodzaje owocowości, słodyczy, drzewności, pikantności, rosołowatości, roślinności, kwiatowości, orzechowości, mineralności, czy wręcz aromatów mleko-podobnych. To wspaniałe, wzbogacające doświadczenie.

http://www.tealeaves.com/
http://en.wikipedia.org/wiki/ISO_3103
http://herbata.ning.com/

wtorek, 11 marca 2014

Tydzień z Matchą


Jakiś rok temu popełniłam post o uprawianej w cieniu herbacie i kawie. Pisałam w nim między innymi, w jaki sposób jest uprawiana Tencha, z której pod zmieleniu powstanie Matcha. Przypomnijmy: o ile Sencha to herbata uprawiana w słońcu (jak wszystkie herbaty z innych krajów), to Gyokuro i Tencha są uprawiane „w cieniu”: niedługo przed zbiorem przykrywa się krzewy płachtami. Rośliny wysyłają wtedy więcej chlorofilu i katechin do liści, a za to mniej tanin. Przez to Matcha zyskuje swój pozbawiony goryczy, słodkawy, ale jednak cierpki smak. Liście zbiera się ręcznie i delikatnie tylko uparowuje. Dzięki temu zatrzymują swój głęboko zielony kolor i moc witamin i przeciwutleniaczy (ok 10 razy więcej niż jagody czy pestki granatu). Pamiętajcie też, że tu nie pijemy naparu – bo przecież nie oddzielamy liści – tu pijemy zawiesinę z liści!







Ale kto i jak wpadł na to, żeby zieloną herbatę zmielić na puder? Tego się nie dowiemy, ale z pewnością taki rodzaj obróbki sięga X-XI wieku, czasów chińskiej dynastii Song. Wcześniej herbatę prasowano w cegiełki. Mielenie jej nigdy nie stało się znaczącą i lubianą metodą produkcji w Chinach. W 1191 proszkowana herbata razem z Buddyzmem została „eksportowana” z Chin do Japonii przez mnicha Eisai. Stąd w Japonii bliskie związki Buddyzmu Zen z herbatą. Parzenie jej poprzez rozrabianie trzepaczką na napój z pianką stało się szybko elementem ceremonii herbacianej i na zawsze zrosło się z japońską kulturą.

Wiecie, jest coś fascynującego w tysiącletnich metodach zachowywanych do naszych czasów. Może właśnie to jest tak ciekawe w herbacie czy w tzw. alternatywach kawowych. Może brakuje nam w Europie takich codziennych rytuałów?



Zaskoczyło mnie, ile pomysłów na zastosowania kulinarne Matchy znalazłam w sieci. Trochę mnie bawi, że poza Azją mało kto jest w stanie się skusić na „prawdziwą” Matchę – dodaje się do niej słodzików, mleka, także mleka roślinnego, używa się jej jako barwnika, przyprawy, zwykłego urozmaicenia. A może by tak odstawić cukier i przypomnieć sobie, że nie tylko słodkie może być smaczne? Polecam wszystkie przepisy, które ukażą się na blogu w tym tygodniu, także wczorajszy – właśnie na bezcukrową mrożoną bardzo zielona herbatę.

wtorek, 4 marca 2014

O herbacie lankijskiej

Skoro w przyszłym tygodniu będę pisać o zielonej herbacie (wiosna idzie), to ostatnim drgnieniem zimy napiszę Wam dziś o kraju, w którym dziewięćdziesiąt kilka procent produkcji stanowi herbata czarna.

http://en.wikipedia.org/wiki/Sri_lanka

Sri Lanka jest o tyle specyficznym krajem-producentem, że mimo ogromnej konsumpcji herbaty (1,2 kg średnio na mieszkańca!), i temu, że krzewy herbaciane rosną na wielkich obszarach, nie wytworzyła się tam żadna specyficzna kultura wokół tego napoju. Pamiętacie: w Japonii pije się herbatę na okrągło, pisałam już o tamtejszej ceremonii herbacianej. W Chinach południowo-wschodnich króluje metoda gongfu-cha. Indie mają swoje -dziesiąt odmian Chai - herbaty z przyprawami korzennymi. Dlaczego więc na Sri Lance żadne rozbudowane zwyczaje się nie zakorzeniły?

Do lat '40 XIX wieku Cejlon jako kolonia brytyjska był producentem kawy. Klimat wielce sprzyjający, więc i plony duże. Wszystko działało doskonale aż do 1869 roku, kiedy grzyb, Hemileia vastatrix, zniszczyl zdecydowaną większość zbioru a w ciągu następnych kilku lat na Cejlonie nie było już kawy. Rolnicy musieli przestawić się na inny rodzaj upraw. Tu sporą rolę odegrał pewien Szkot, James Taylor, który kilka lat wcześniej przywiózł z Indii trochę nasion krzewu herbacianego oraz pewną porcję wiedzy o tym, jak ten krzew należy uprawiać. Przy wsparciu władz kolonialnych udało się tę uprawę upowszechnić i w ciągu kilku dekad Cejlon stał się drugim producentem herbaty na świecie (po Chinach) - obecnie jest czwartym (po Chinach, Indiach i Kenii).

Następny przełomowy moment to uzyskanie niepodległości przez Cejlon, który właśnie w roku 1948 przemianował się na Sri Lankę. Do tej pory jednak na herbaty lankijskie mówi się "cejlońskie". W 1975 roku rząd upaństwowił plantacje herbaciane, które wcześniej pozostawały w rękach brytyjskich. Wpłynęło to negatywnie na jakość i poziom zbiorów, więc pod koniec XX wieku podjęto starania, by sprywatyzować plantacje. W tej chwili plantacje są dobrze zarządzane i pracuje na nich łącznie 300 000 pracowników.

http://www.ceylontealand.com/about_tea.php

Kraj jest podzielony na regiony, a herbatę klasyfikuje się nie tylko wg miejsca pochodzenia, ale także wg wysokości, na której rosła (high, medium, low) i wg klasyfikacji jakościowej - takiej, jak w Indiach:

http://en.wikipedia.org/wiki/Tea_leaf_grading
Właściwie nie produkuje się na Sri Lance herbaty metodą CTC, a metodą tradycyjną.
Nasz Ceylon Kenilworth pochodzi ze znanego ogrodu Kenilworth, który znajduje się w regionie Dimbula, który jest położony wysoko i jest stopnia OP. Jest to herbata gładka, lekko gorzkawa, pachnie drzewnie i miodowo, a nawet cynamonowo.
English Breakfast natomiast jest zbudowany na bazie Cejlonu Uva.